PROLOG
,,Wszyscy pytają dlaczego jestem smutna, a ja po prostu nie mam z kim być szczęśliwa"
Siedziałam z Lily w ogromnym salonie naszego domu. Ona coś nawijała, chyba o swoim chłopaku i sprawami z nim związanymi. W sumie to tak dokładnie nie wiem o co jej chodziło, jednak buzia jej się nie zamykała. Kilka chwil po rozpoczęciu tej całej paplaniny się wyłączyłam.Nawet, jeśli by mnie nie nudziła, to w prost musiałam się wyłączyć. nie dała bym rady tak jej słuchać po tym co mi zrobił ten dupek-Leo. Czy ja zawsze muszę mieć takie szczęście do facetów? Niby minęło dużo czasu, jednak ja dalej nie mogłam się otrząsnąć... Nie mogłam słuchać jaka to moja siostra jest szczęśliwa z Josh'em. To bolało. Chociaż go lubiłam i traktowałam nawet czasami go jak przyjaciela, to i tak patrząc na nich, zapatrzonych w siebie, musiałam UDAWAĆ, że wszystko jest OK. Prawdą jest to, że nic nie było w porządku.
-Mel. Mela! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Co? A tak, tak... Byłaś z nim na imprezie i... I co było dalej?
-Oh.. Nie ważne... O czym tak myślałaś? a może o kim?-śmiesznie poruszyła brwiami
-Ugh... Lepiej nic nie mów! Przepraszam.
Właśnie wtedy zadzwonił mój telefon. Była to Justine.
- Hej! Mam sprawę! Ważną! Muszę do Ciebie przyjść. To ważne!-Była strasznie podekscytowana.
- Dobra, przyjdź. Ale, przychodzisz do mnie na noc. Ja nie będę Ciebie o drugiej w nocy odprowadzać...- Miałam kiedyś podobną historię. Najpierw mówiła, że to nie rozmowa na telefon, później przychodzi opowiada o nie wiadomo o czym, a o trzeciej w nocy każe mi siebie odprowadzać.
- No dobra... Będę za pół godziny.
- No dobra... Będę za pół godziny.
- Niech będzie. Czekam-odpowiedziałam
- Cześć-rozłączyła się.
Ciekawa byłam jaką to ważną nowinę chciała mi przekazać moja przyjaciółka. Jednak, skoro miała przyjść dopiero za pół godziny, postanowiłam się wykąpać. Wzięłam ze sobą moją różową piżamę i poszłam do łazienki. Szybko napuściłam wody, wlałam swój ulubiony płyn o zapachu brzoskwini z różą i wskoczyłam do wanny.
Kiedy wychodziłam z nadal ciepłej wody usłyszałam głośne pukanie do głównych drzwi. Ubrałam piżamę i bez pośpiechu weszłam do pokoju. Po wyjęciu z szafy swetra, który miał mnie ochronić przed zimnem, i założeniu go, siadłam na łóżku i spokojnie czekałam na wpadnięcie Justine.
Nie czekałam na nią długo, bo już po paru sekundach wskoczyła przez drzwi do pomieszczenia.
- No cześć-zaczęłam
- Tak, cześć, cześć...
- Coś nie tak? I Boże dziewczyno, jak ty wyglądasz?
- No wiesz, trochę pada.
Lało jak z cebra. Nie pamiętam kiedy widziałam taką ulewę. Chyba w poprzedni wtorek. No tak, na obrzeżach Londynu też jest to normalne.
Jus wyglądała okropnie! Była cała zmoknięta. Jak ją znam, to nawet nie pomyślała o wzięciu ze sobą parasolki albo czegokolwiek innego. Szła przez 15 minut w samej bluzce i spodniach. Umysł tej dziewczyny mnie czasem przeraża...
- Chodź. Dam ci jakieś ubrania na przebranie...
- Dzięki.
Poszłyśmy razem do mojej małej garderoby. Dałam jej jakieś moje ubrania i wyszłam, by ona mogła spokojnie się ubrać.
Gdy wyszła usadowiła się wygodnie na kanapie i popijając gorącą czekoladę, którą przyniosła Lily, zaczęła mówić.
- Słuchaj, więc to jest tak... Znaczy... No wiesz...
- O co chodzi?-lekko się niecierpliwiąc zapytałam
- No bo rozumiesz, nie jestem pewna, czy ci to powiedzieć.
- Czemu? Coś złego się stało? I czemu jeszcze pół godziny chciałaś mi to powiedzieć, a teraz... Nie chcesz..
- No bo... będzie lepiej jak najpierw ci pokaże.
W tej chwili pokazała mi swoje pocięte ręce i posiniaczone nogi. Już wiedziałam o co chodzi. Ten dupek znowu ją uderzył, a ona? Ona pokazała swoją słabość i się pocięła. Chociaż źle zrobiła, w pewnym sensie ją rozumiałam. Kiedy mój chłopak mnie zdradził chciałam zrobić to samo, chciałam po prostu umrzeć, niż żyć w tym okropnym świecie. Kiedy wykonywałam pierwsze cięcie do łazienki wskoczyła moja siostra i wyjęła ostrą żyletkę z mojej ręki, po czym po prostu mnie przytuliła. Ja zrobiłam teraz to samo.Usiadłam koło niej i przytuliłam. Nie pytałam co się stało. Po prostu byłam z nią. Zaczęła mówić sama.
- Znowu się na mnie wkurzył. Zazdrość go zżera od środka. Zauważył jak gadałam z jakimś przystojnym chłopakiem, który według niego ze mną flirtował.
- Już, już spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Chodź ze mną.
Zaprowadziłam ją do kuchni i założyłam na rękę bandaż. ,
- Co powiesz na leciutką poprawę humoru?
- Wątpię, żeby to zadziałało...
- Zawsze można spróbować.
- Niech ci już będzie.
Zrobiłam popcorn, wzięłam napoje i poszłam z nią na kanapę. Włączyłam jakąś komedię.
Jus nie wytrzymała do końca filmu. Gdy zasypiała ujrzałam na jej twarzy cień uśmiechu. Czyli, wygrana? Sama nie wiem... Zanim zasnęła powiedziała do mnie
-Ej, a ty wiesz, że dwa domy stąd wprowadziło się jakichś 5 chłopaków? Moja kuzynka sądzi, że oni są jakoś jej znani, ale nie może sobie przypomnieć.
Zdziwiła mnie ta wiadomość. Jednak odpowiedziałam jej tylko
-Tak, tak. Śpij już, śpij.
Gdy kuzynka Jus mówiła, że z kimś jakaś osobę kojarzy to zazwyczaj miała rację. A co jak teraz też miała?
Kiedy wychodziłam z nadal ciepłej wody usłyszałam głośne pukanie do głównych drzwi. Ubrałam piżamę i bez pośpiechu weszłam do pokoju. Po wyjęciu z szafy swetra, który miał mnie ochronić przed zimnem, i założeniu go, siadłam na łóżku i spokojnie czekałam na wpadnięcie Justine.
Nie czekałam na nią długo, bo już po paru sekundach wskoczyła przez drzwi do pomieszczenia.
- No cześć-zaczęłam
- Tak, cześć, cześć...
- Coś nie tak? I Boże dziewczyno, jak ty wyglądasz?
- No wiesz, trochę pada.
Lało jak z cebra. Nie pamiętam kiedy widziałam taką ulewę. Chyba w poprzedni wtorek. No tak, na obrzeżach Londynu też jest to normalne.
Jus wyglądała okropnie! Była cała zmoknięta. Jak ją znam, to nawet nie pomyślała o wzięciu ze sobą parasolki albo czegokolwiek innego. Szła przez 15 minut w samej bluzce i spodniach. Umysł tej dziewczyny mnie czasem przeraża...
- Chodź. Dam ci jakieś ubrania na przebranie...
- Dzięki.
Poszłyśmy razem do mojej małej garderoby. Dałam jej jakieś moje ubrania i wyszłam, by ona mogła spokojnie się ubrać.
Gdy wyszła usadowiła się wygodnie na kanapie i popijając gorącą czekoladę, którą przyniosła Lily, zaczęła mówić.
- Słuchaj, więc to jest tak... Znaczy... No wiesz...
- O co chodzi?-lekko się niecierpliwiąc zapytałam
- No bo rozumiesz, nie jestem pewna, czy ci to powiedzieć.
- Czemu? Coś złego się stało? I czemu jeszcze pół godziny chciałaś mi to powiedzieć, a teraz... Nie chcesz..
- No bo... będzie lepiej jak najpierw ci pokaże.
W tej chwili pokazała mi swoje pocięte ręce i posiniaczone nogi. Już wiedziałam o co chodzi. Ten dupek znowu ją uderzył, a ona? Ona pokazała swoją słabość i się pocięła. Chociaż źle zrobiła, w pewnym sensie ją rozumiałam. Kiedy mój chłopak mnie zdradził chciałam zrobić to samo, chciałam po prostu umrzeć, niż żyć w tym okropnym świecie. Kiedy wykonywałam pierwsze cięcie do łazienki wskoczyła moja siostra i wyjęła ostrą żyletkę z mojej ręki, po czym po prostu mnie przytuliła. Ja zrobiłam teraz to samo.Usiadłam koło niej i przytuliłam. Nie pytałam co się stało. Po prostu byłam z nią. Zaczęła mówić sama.
- Znowu się na mnie wkurzył. Zazdrość go zżera od środka. Zauważył jak gadałam z jakimś przystojnym chłopakiem, który według niego ze mną flirtował.
- Już, już spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Chodź ze mną.
Zaprowadziłam ją do kuchni i założyłam na rękę bandaż. ,
- Co powiesz na leciutką poprawę humoru?
- Wątpię, żeby to zadziałało...
- Zawsze można spróbować.
- Niech ci już będzie.
Zrobiłam popcorn, wzięłam napoje i poszłam z nią na kanapę. Włączyłam jakąś komedię.
Jus nie wytrzymała do końca filmu. Gdy zasypiała ujrzałam na jej twarzy cień uśmiechu. Czyli, wygrana? Sama nie wiem... Zanim zasnęła powiedziała do mnie
-Ej, a ty wiesz, że dwa domy stąd wprowadziło się jakichś 5 chłopaków? Moja kuzynka sądzi, że oni są jakoś jej znani, ale nie może sobie przypomnieć.
Zdziwiła mnie ta wiadomość. Jednak odpowiedziałam jej tylko
-Tak, tak. Śpij już, śpij.
Gdy kuzynka Jus mówiła, że z kimś jakaś osobę kojarzy to zazwyczaj miała rację. A co jak teraz też miała?